|
|
||
![]() |
||
![]() |
||
![]() |
||
| Strona główna O stronie Kontakt | ||
![]() |
Pozytywna zmiana jest nie do powstrzymaniaChristine Beutler rozmawia w tym wywiadzie z Konradem Mehlhornem, który jest przekonany, że świat można i będzie uczynić lepszym. Konrad jest cieślą, przedsiębiorcą i artystą życia. Dzięki swojemu zaangażowaniu w niezliczone nowe projekty oferuje nam inny pogląd na obecne wydarzenia na świecie, szerząc nadzieję i optymizm oraz dając perspektywy. W tej rozmowie pozwala nam zrozumieć, że ludzkość Ziemi decyduje w swoim zbiorowym świadomości, jak będzie dalej z nami. Przybliża nam również, jak teraz zależy od każdego z nas indywidualnie, by rozpoznać siebie samego i tym samym wkroczyć w czas żniw. Mówi o nowych zrzeszeniach, ludzkich wspólnotach i prawdziwym wsparciu na równym poziomie. więcej informacji na www.christine-beutler.de Transkrypt zinterpretowany przez sztuczną inteligencję Obowiązuje słowo mówione w wideo! Serdecznie witam! Bardzo się cieszę, że jesteś i oglądasz nas dzisiaj. Mamy przed sobą kolejny ekscytujący wywiad i cieszę się, że jesteś naszym gościem. Nazywam się Christine Beutler, twój coach ds. rozwoju osobowości oraz zakładania wolnych miejsc nauki i szkół. Dziś gościmy u bardzo drogiej osoby, jednej z najbardziej uczciwych, jakie znam – drogiego Konrada. Bardzo dziękuję, że nas zaprosiłeś i że możemy u ciebie być. Cześć! Tak, od razu przekazałabym ci słowo do przedstawienia się, bo jesteś niesamowicie interesującą osobą, jak sądzę. Dobrze, to spróbuję się krótko streścić. Jestem Konrad Mehlhorn, 45 lat. Spotkaliśmy się głównie w ostatnich latach pandemii. Do tego czasu klasycznie ukończyłem szkołę i wyuczyłem się na cieślę. Potem wyruszyłem w wędrówkę, ukończyłem szkołę mistrzowską i założyłem firmę. Ta połączyła się z czasem z inną firmą. Prowadzimy klasyczną cieślankę, ale też rzemiosło budowlane i renowacje budynków. Dodatkowo uruchomiliśmy tu w Cauerwitz, gdzie właśnie jesteśmy, produkcję lodów. Sami je sprzedajemy i dystrybuujemy. To w skrócie mój przebieg z ostatnich lat. Tak, to bardzo interesujące. O Cauerwitz i tym, co tu robimy, możemy jeszcze opowiedzieć w trakcie rozmowy. Bardzo chętnie. Myślę, że to się samo wyłoni. Sam powiedziałeś, że miałeś ekscytujące dzieciństwo i młodość. Może chcesz lub zaczniemy od tego aspektu twojego życia, bo to naprawdę bardzo inspirujące. Ostatecznie prawdopodobnie dopiero w przyszłości patrzy się na przeszłość z innej perspektywy. Kiedy dziś patrzę na to, co mogę robić, i wracam myślą do czasów dzieciństwa, jestem głęboko wdzięczny. Jako dzieci w miejscowości mieliśmy wiele wolności. Po szkole mogliśmy dużo grać w lesie, budować chaty. Mógłbym godzinami opowiadać, co tam robiliśmy. Ta wolność, jako dziecko iść do lasu, była wtedy oczywista. W czasach NRD to należało do tego, a później wiele doświadczeń z tego okresu jest ważnych dla późniejszego życia. Bierzemy młotek, gwoździe i deski i budujemy coś w lesie albo kopiemy jaskinie ziemne. Te doświadczenia w grupie, robienie ognisk, budowanie chat, dały wiele ważnych procesów i doświadczeń na późniejsze życie. Ważne jest, by w młodym wieku móc się jak najbardziej swobodnie wyżywać, by później stać pewniej w życiu. Jestem wdzięczny za ten czas jako dziecko. Chodziliśmy do wiejskiej szkoły i już w drodze powrotnej autobusem szkolnym planowaliśmy, co zrobimy po południu – ognisko, budowanie chat i takie rzeczy. Czasem lepiej, jeśli rodzice nie wiedzieli, ale większość rodziców myślała podobnie. Nigdy nie spaliliśmy stodoły czy coś takiego. Tak, te doświadczenia i przeżycia są bardzo elementarne i ważne. Są też pożądane dla dzieci, które dziś dorastają, nawet jeśli warunki dziś masowo się zmieniły. To na pewno będzie też temat w naszej dzisiejszej rozmowie. Przykładem jest nasz czas w lesie. Dawniej budowaliśmy chaty z drewna, po prostu dla siebie. Dziś zarabiam na tym pieniądze, co pokazuje, że połączenie zawsze było w powietrzu. Drewno zawsze mi się podobało. Chciałem najpierw zostać stolarzem, ale rozwinęło się w kierunku cieślanki. Z dwoma lub trzema aplikacjami, które napisała moja matka, dostałem dwie oferty na miejsca nauki. Po prostu chwyciłem i ciągnąłem to do dziś. Takie długie kariery zawodowe nie są częste, ale to świadczy o pewnym powołaniu. Na pewno nie jest to cała treść mojego życia, ale stały składnik. Te wczesne doświadczenia pomogły mi wypróbować różne aspekty i doświadczyć własnej skuteczności. W rzemiośle dziś jest podobnie, choć oczywiście pracujemy za pieniądze. W naszych zleceniach dbamy o to, by nie robić tylko nowych budów. Lubię różnorodność i zachowanie. Sprawia radość, gdy coś z wielkim nakładem staje się piękne i ładne, a inni ludzie, jak nasi goście w domu, cieszą się wieloma małymi detalami rzemieślniczymi. Te proste rzeczy, wykonane rzemieślniczą umiejętnością, często mają wielki efekt i dotykają serca. Tego często brakuje, ale jest zauważane i doceniane, gdy się to wypowie. Jest wiele punktów połączeń, zwłaszcza z rzemieślnikami w podobnych dziedzinach, jak tynk gliniany czy alternatywne materiały izolacyjne. Przykładem jest projekt włókna konopnego, który tu w naszym regionie produkuje nowatorskie materiały izolacyjne. Konopie nie są nowe, ale staramy się w istniejącym świecie podjąć coś starego i stworzyć nowe. Te nowe fabryki produkują materiały izolacyjne, które mają być dystrybuowane regionalnie. Rzemieślnicy, którzy z nimi pracują, widzą się w pewnym obowiązku i zadaniu. Kilka lat temu zaczęliśmy forsować ekologiczne budownictwo. Jeśli robi się to konsekwentnie, to nie przychodzą inni klienci. Dawniej dużo wyjaśnialiśmy, jak działa fizyka budowli i biologia budownictwa i co się dzieje, gdy wbudowuje się sztuczne materiały. Dziś ludzie przychodzą, bo chcą tych materiałów i dlatego nas szukają. To ekscytujący rozwój, co zmieniło się w świadomości ludzi. Może po prostu to przyciągamy. Z tego zawsze powstaje nowa siła. Włókno konopne nie istniało do niedawna. Tworzymy nowe rynki regionalne i szanujemy tych, którzy te materiały sprzedają i wbudowują. To zdecydowanie odniesie sukces. Nowe rzeczy potrzebują czasu i wytrwałości, zwłaszcza na początku. Dawniej w budowie izolacji chodziło często tylko o wełnę mineralną, ale teraz otwierają się zupełnie nowe światy z innymi materiałami budowlanymi. Ludzie czują się lepiej, gdy mają naturalne materiały na ścianach. To uczucie, że coś dobrze się czuje, jest ważne też w innych dziedzinach, jak na przykład w szkole. Jak powinna czuć się szkoła? Jest podobnie jak przy budowie: rzeczy, które nie czują się dobrze, pokazują, że coś musi się zmienić. Tak, i dziś jesteśmy po to, by to omówić w rozmowie: Jak powinien czuć się dzień, gdy rano wstaję? To dla mnie codzienne pytanie: Czy to, co dziś mogę robić, dobrze się czuje? To naprawdę pasja, a moim marzeniem jest, by szkoła – choć nie lubię tego słowa, bo często negatywnie konotowane – w wioskach i miastach znów stała się miejscem dobrego samopoczucia. Miejscem, gdzie ludzie, duzi czy mali, starzy czy młodzi, mogą się wypróbować i wnosić. Miejscem wspólnoty, to moja wizja, którą chętnie promuję i do której wielu się dołącza i z wielką energią współdziała. To piękne uczucie, codziennie móc powiedzieć: "Chaker, super historia, to sprawia frajdę." Wszystko zaczyna się od myślenia, odwagi wyobrazić sobie, co zasadniczo możliwe. Wielu ludzi nie potrafi sobie wyobrazić, co w dziedzinie szkoły wszystko byłoby możliwe, gdybyśmy pokonali ograniczenia w głowie. Trzeba się odważyć myśleć: "Co by było, gdyby?" Często wystarczy zdanie "Udawaj, jakby" , by pokonać własne granice i rozwijać nowe pomysły. Fascynujące jest obserwować, jak ludzie nagle tryskają pomysłami, gdy zaczynają pokonywać te ograniczenia. To szczególnie ekscytujące w dziedzinie szkoły. Jeśli nie odważymy się myśleć, nigdy nie wejdzie to do świata. Mam wielki szacunek dla ludzi, którzy biorą się za coś zupełnie nowego, czy to projekt włókna konopnego czy projekt szkolny. Myślimy to, mówimy to i przyciągamy ludzi, którzy myślą podobnie. W świecie, który często jest bardzo zakorzeniony i sztywny, potrzeba czasu i wytrwałości, by zintegrować nowe. Ale jestem przekonany, że te nowe pomysły się przebiją. Potrzeba czasu, by połączyć stare systemy z nowymi, elastycznymi i wolnymi sposobami myślenia. Ale życie nie jest trudne, choć czasem tak się wydaje. Jestem mocno przekonany, że z tymi nowymi podejściami odniesiemy sukces. W swoim życiu zebrałeś już wiele doświadczeń, które prowadzą cię do tego przekonania. To ostatecznie przekonania, które zmaterializowały się przez pozytywne potwierdzenia. To przekonanie jest mocno zakorzenione, bo zawsze widziałeś, że to działa. Nie ma alternatywy dla tej wiary, że dobro się przebije. Więc zdecydowanie nie. Może to też связано z tym, jeśli się uda – więc może przy dzieciach pozostać: Gdy dziecko rozwija pomysł i myśl. W czasie pandemii opiekowaliśmy się dziećmi w domu. Moim zadaniem było krótkoterminowo zagrać trochę nauczyciela robótek. Trzymałem to jak klasyczny nauczyciel robótek i powiedziałem: "Chodźcie do hali i zbudujemy tam budki lęgowe." To był mój pierwszy podstawowy pomysł. Wydrukowałem kilka rzeczy, pokazałem plany, przygotowałem przycięte deski i powiedziałem: "Możecie to skręcić, zbić młotkiem, zmienić formę czy rozmiar." Grupa liczyła siedmioro dzieci, mieszanka chłopców i dziewczynek. Nie mam dużo doświadczenia z dziećmi i przekazywaniem wiedzy, ale w hali dzieci pokazały zainteresowanie. Niektórzy chcieli wiedzieć, jak to czy tamto działa, gdzie jest młotek, czy mogą to jeszcze skręcić. Inni nie mieli zainteresowania i musieli być trochę pchnięci, by po południu przynajmniej osiągnąć cel. Chciałem, by pomyślały, jak to powinno wyglądać, i by to na papier przenieśli. Jeśli macie coś w głowie, po prostu narysujcie to, naszkicujcie trochę. Potem patrzymy na rozmiary, ja przytnę i możecie skręcić. Chodziło o stworzenie tego, co w głowie. To był plan. Był jeden chłopiec, który był szczególnie ekscytujący. Robiliśmy to dwa lub trzy razy, bo za pierwszym razem nie wszystko skończyliśmy. Zawsze pytał o więcej materiałów, chciał to i tamto, chciał duże dziury i zaokrąglenia. Tak się w tym zagłębił, że zauważyłem, można pokazać jeszcze więcej narzędzi i projektów, by dalej promować zainteresowanie. Takim dzieciom trzeba pokazać, co możliwe, co może powstać z ich pomysłów. Ten jeden chłopiec żądał więcej niż cała grupa i pokazał mi, jak ważne jest rozpoznawanie potencjałów. Problem w szkołach często jest taki, że dzieci po dziesiątej klasie nie mają planu, po co są na tej planecie. Decydujące jest, by dzieci, które jako dziecko wiedzą, czego chcą, były promowane. Można zapytać pięciolatka, kim chce być, a ono odpowie może "policjant" lub "strażak", bo to ciągle widzi. Gdyby się te życzenia pielęgnowało i wspierało, ich mocne strony szybko by się pokazały. W szkole często stawia się na kulturę błędów: Ile błędów dziś zrobiłeś? Pracuj nad tym, tym, tym. To nie daje nic pozytywnego dla dziecka. Musimy wydobywać potencjały i wspierać dzieci i młodzież. Mogą od pewnego wieku sami współdziałać i wiedzieć, czego potrzebują, by rosnąć. Naszym zadaniem jako dorosłych jest działać i współpracować, by stworzyć odpowiednią ramę dla każdego dziecka. Nie każde dziecko pasuje do tej samej ramy. Małe, rodzinne jednostki, gdzie edukacja przychodzi do dziecka, wzmacniają życie wiejskie. Gdy ludzie spotykają się osobiście, powstają przyjaźnie i społeczne wspólnoty. System jest tak ustawiony, że najpóźniej po przedszkolu przychodzi pierwsze pęknięcie, wspólnota społeczna odpada. Niektórych przyjaciół bierze się ze sobą do szkoły, ale nie wszystkich. Po szkole podstawowej podobnie, a potem zmiana na szkołę średnią. Mam przykład z własnego dzieciństwa: Jako małe dzieci już razem się bawiliśmy, robiliśmy razem urodziny, chodziliśmy razem do szkoły. W szkole podstawowej dołączyli nowi, którzy mieszkali blisko regionalnie, i mieliśmy ciasną wspólnotę klasową. Ta grupa pozostała razem do dziesiątej klasy. Niektórzy poszli do gimnazjum, ale podstawowa grupa została. Mieliśmy nawet po wielu latach zjazd klasowy pierwszej klasy, bo ta pierwotna grupa była tak ważna. Ważne jest mieć fundament i korzenie, wiedzieć, skąd się pochodzi. To daje bazę, na której można budować, niezależnie dokąd się pójdzie. Łatwiej i mocniej, gdy pracuje się w zaufanym otoczeniu z głębokimi korzeniami. Wielu, którzy wyjechali za granicę, często wracają, bo tam zawsze czują się obco. Ta wiedza pokazuje, jak ważne jest stabilny fundament. Tak, to, co powiedziałeś o szkołach – widzimy tu u nas w miejscowości, że dzieci już chodzą do różnych przedszkoli. Nie ma wspólnego przedszkola w sąsiedniej miejscowości. Przyjeżdżają z różnych szkół różnymi autobusami szkolnymi. Widzę to u nas: Musimy w autobusie szkolnym szybko wrócić do domu i najważniejsze szybko załatwić. Zawsze mieliśmy piękne karteczki, co szybko musimy odrobić. Czasem jeszcze pomogliśmy i potem ruszało, bo wspólne bycie w lesie i budowanie budziło większą entuzjazm niż szkoła. To mnie nie dziwi. Ostatecznie widzę swoje działanie też jako zadanie duszy, by dzieciom naprawdę długoterminowo umożliwić te wspaniałe doświadczenia. Większość założycieli szkół to matki, mężczyźni wspierają. Chodzi o to, by dzieciom znów umożliwić emocjonalne oparcie w formie osób odniesienia w instytucji szkoły. Bo co dzieje się z duszą dziecka, gdy po przedszkolu i szkole podstawowej ciągle traci więzi? W wolnych projektach, w których dorośli i dzieci na równi razem kształtują rzeczy i doświadczają życia, życie dla dzieci staje się bezgraniczne. Gdy dorośli to żyją przed, dzieci mogą w ten sposób dorastać i w pełni rozwijać swoje możliwości. Mamy ogromny problem, gdy dzieci po 10. czy 12. klasie nie wiedzą, czego chcą. Kiedy od 1996 do 1999 uczyłem się w grupie około 15 chłopaków i trzech dziewczyn, mało kto długo pozostał w tym zawodzie. Wielu weszło bokiem, ale gdyby już w czasie szkoły można było odkryć, jakie jest własne zadanie, można by z entuzjazmem zacząć życie. To przyniosłoby społeczeństwu zupełnie inną wartość i większe realizacje. Wielu robi naukę tylko po to, by zarabiać pieniądze i móc sobie pozwolić na urlop i inne rzeczy. Widzę w tym większe zadanie: wiedzieć, po co tu jest. Praca i działanie są ważnymi czynnikami. W rzemiośle rozwija się koncepcje, realizuje je i na koniec dnia widzi wynik. To przynosi głębokie zadowolenie. Gdy widzimy budynki zbudowane 120, 130 lat temu, wciąż emanują szczególnym efektem, zwłaszcza jeśli wysoko jakościowo odnowione. Chodzi o robienie rzeczy wysoko jakościowo, nie tylko tanio i szybko. To tworzy przestrzenie życiowe, które dają nam siłę, energię i radość. Wielu myśli, że jesteśmy tacy wolni, ale w rzeczywistości często jesteśmy ograniczeni. Dzieci, które teraz wchodzą do 5. czy 6. klasy, muszą dorastać inaczej i dostać więcej możliwości, by swobodnie myśleć i działać. Nie powinny już teraz być ograniczane przez reguły i prawa, ale uczyć się przez działanie i realizację. To tworzy wolne myślenie. Gdybyśmy jako dorośli mieli więcej czasu i spokoju, przychodziłyby nam wspaniałe pomysły. W urlopie często mamy takie natchnienia, które chcemy zrealizować w domu. Musimy jako dorośli sami sobie tworzyć wolne przestrzenie. Możliwości są, granice stawiamy sobie sami. Z myślami, że nie mamy czasu, często blokujemy najważniejsze. Inwestujemy dużo czasu i wysiłku w nowe myślenie i działanie. Następne pokolenie będzie zupełnie inaczej myśleć i działać, i to wiele ułatwi. Nie potrwa długo, aż wszystko stanie się dużo łatwiejsze. Tak, podpisuję się pod tym w 100%. Jestem przekonany, że nie potrwa długo, aż wiele rzeczy się zmieni. Kiedy dokładnie, nie wiem, ale uczucie mówi mi, że wkrótce. Mamy siłę stworzyć inny, lepszy świat, jeśli zrobimy to wspólnotowo, z zupełnie innym know-how i inną postawą. Są już badania naukowe i ankiety na ten temat. Wolna edukacja istnieje od 40 lat w Niemczech, to liczba na stole. To dowody, że ta droga jest właściwa. Oczywiście jest różnorodnie, jak ta moc potem wychodzi na ulicę, czyli ile różnych wolnych szkół zostanie powołanych do życia, bo ludzie tego chcą. Nikt nie przyjdzie i nie postawi ci szkoły przed drzwiami, by twoje dziecko mogło tam pojechać rowerem. To musisz zrobić sam. To ekscytujące, ale też trochę przytłaczające. Wielu dorosłych, rodziców czy dziadków wciąż myśli, że dzieci muszą wszystko uczyć się w tym samym czasie i tempie. Kierownik jednej wolnej szkoły opowiadał mi, że rodzice nawet w wolnych szkołach przy zapisie do pierwszej klasy pytają, jaki dyplom może zrobić ich dziecko. Te dyplomy wciąż są wysoko cenione, choć mało mówią o człowieku, jego kwalifikacjach i wartości. Przykład: Znajoma w Indiach w czasie pandemii sama uczyła swoje dzieci. Jej córka i dwoje zaprzyjaźnionych dzieci są teraz tak daleko, że mogą zrobić maturę realną. W Turyngii mogą stosować zasadę samokształcenia w domu. Dzieci uczęszczają na kurs w szkole ludowej i do tej pory uczyły się samodzielnie. Pedagodzy w szkole ludowej są zachwyceni, bo dzieci potrafią same się strukturyzować i są ambitne. Może są takie z natury, ale to pokazuje, że ciężka praca rodziców przynosi owoce. Dzieci wiedzą, czego chcą, i pokazuje się to w ich samodzielności i celowości. Te dzieci są na tyle silne, by zaakceptować "nie" i potrzebują wolnych przestrzeni, by się rozwijać i zbierać doświadczenia życiowe. Niektóre dzieci uczą się przez polecenia i transfer wiedzy, inne przez własne doświadczenia. Ważne, by dzieci miały wiele małych doświadczeń edukacyjnych, z których wyciągają własne wnioski. Dzieci, które miały wiele wolności i doświadczeń, przebiją stare struktury myślowe, które często trzymają nas w starych procesach i działaniach. Dobrym przykładem są przedszkola leśne. Dzieci, które cały dzień są na zewnątrz i mogą się swobodnie rozwijać, często nie pasują do schematu tradycyjnej szkoły. Potrzebujemy nowych koncepcji, które budują na tych doświadczeniach i trzymają dzieci w ich energii. Gdy my jako dorośli mamy radość z naszego działania, odbija się to też w naszym życiu. Ta radość i energia, którą czujemy, gdy robimy coś pięknego i spełniającego, jest bezcenna. Właśnie rozmawiałem z przyjaciółką o tym, że ważne jest czuć tę radość i energię w sobie. Moje piątki, w których nie pracuję w firmie, ale dla siebie i innych ludzi, mają nieocenioną wartość. W te dni pomagam przyjaciołom i znajomym, i to daje mi ogromną radość i zadowolenie. Te dni są znacznie cenniejsze niż dni, w których tylko pracuję dla pieniędzy. Gdybyśmy mieli więcej możliwości, jak w te piątki, powstałaby w nas ogromna energia. Piątek jest dla mnie czymś szczególnym, bo mogę robić to, co kocham. Nie chodzi o jeżdżenie wielkimi autami czy spłacanie domu, ale o bycie w życiu, a nie tylko przetrwanie. Są wyobrażenia, jak możemy to krok po kroku zmienić. Tak, chcemy tu stworzyć radośniejsze i pokojowsze współistnienie. To możemy teraz tylko myślowo przygotować. Możemy tworzyć przestrzenie, w których innym umożliwia się jak najbardziej swobodne dorastanie i rozwijanie. Widzi się to u tych, którzy idą na naukę lub na rok za granicę, jak do Nowej Zelandii. Mogą swobodnie żyć, na nowo siebie doświadczyć i często rozpoznać, jak uciec z tego koła szczura tu. Zaskakująco w moim kręgu znajomych jest kilku ludzi, którzy nigdy nie poddali się temu kołu szczura. Robili swoje, są samodzielni, pracują, by móc sobie pozwolić na podróże i radosne przeżycia, i konsekwentnie to ciągnęli. Ta postawa życiowa jest zupełnie inna niż u większości z nas, którzy budują dom, spłacają i muszą ciągle pracować. Te chorobotwórcze struktury, w których ciągle robimy to samo, tak samo się odżywiamy, prowadzimy te same rozmowy i oglądamy te same programy, są przestarzałe. Życie powinno mieć więcej wspólnego z nowymi myślami. Dlatego obecny czas i też rozmowy jak ta są decydujące, by nowe rzeczy połączyć. Musimy oferować ludziom możliwość słyszenia innych myśli i perspektyw i kwestionowania siebie. Wielu dorosłych jest przytłoczonych, gdy pyta się ich, co ich uszczęśliwia, bo nigdy o tym nie myśleli. Są uwięzieni w kołu szczura, w którym wyrośli, bez nigdy nauczenia się myśleć "out of the box". Musimy znów nauczyć się naprawdę spełnionego życia i jakości życia. Wielu dorosłych żyje, by pracować i raz w roku w urlopie się nagradzać. W przyszłości powinno to być inaczej. Ostatnie lata, zwłaszcza przez środki pandemiczne, pokazały nam, że wiele nie jest tak, jak powinno. Rozpoznaliśmy, że musimy inaczej ze sobą postępować i decydować o sobie. W ostatnich latach dużo czytaliśmy i oglądaliśmy wideo, by zrozumieć, jak działa świat. Rozwinęliśmy własne poglądy i wymienialiśmy myśli w różnych grupach. Te przeżycia i doświadczenia otworzyły nam nowy świat, porównywalny z kształtującymi momentami naszego dzieciństwa, jak nauka chodzenia, jazdy na rowerze czy pływania. Chodzi o to, by stanąć za tym, co uważamy za słuszne, i to realizować. Tych doświadczeń życzę wielu, bo to znaczy prawdziwe życie. Gdy patrzę wstecz, widzę highlights ostatnich lat przez to, co zrealizowaliśmy. Wielu ludzi pracuje normalnie i przeżywa urlop jako highlight roku. To może być piękne, ale prawdziwy rozwój życiowy wygląda inaczej. Ta planeta oferuje więcej niż tylko pracę i urlop. Dużo przeżyłem, ale prawdziwe doświadczanie i przeżywanie wygląda inaczej. Musimy znów znaleźć dziecięcą otwartość na nowe i ciągle stawiać sobie nowe wyzwania. To największe wyzwanie teraz, że musimy to na nowo nauczyć i realizować. Musimy mieć odwagę brać się za nowe rzeczy, nawet jeśli popełniamy błędy. Co najgorszego może się stać? Przykładem jest temat szkoły i budynku szkolnego. Chodzi o uruchamianie i realizowanie nowych projektów, nawet jeśli wydaje się trudne. Opowiadałem to już kilka razy, i to właściwie tak smutne: 70 czy 80 lat temu mieliśmy wiejskie szkoły, które były proste i skromne. Był mały budynek z kilkoma oknami, drzwiami, wejściem z przodu i tyłu, małym schowkiem na zewnątrz. Mieszkanie szkolne było na górze lub obok. Dzieci przychodziły rano, były tam uczone – lub indoktrynowane, w zależności od perspektywy – ale uczyły się czytać, pisać i liczyć. Wtedy było możliwe w zupełnie prosty sposób przygotować budynek szkolny i uczyć tam dzieci. Gdy dziś widzimy, jak ciężko jest przekazywać wiedzę dzieciom w nowoczesnych budynkach szkolnych – byłem na kilku rozmowach na ten temat –, myślę sobie, musimy patrzeć, jak w przyszłości znaleźć najprostsze drogi i możliwości, w ramach tego, co jest, kształtować nauczanie. Jest ta inna świat, która myśli wszystko bardzo skomplikowanie. Dlatego mam wielki szacunek dla tego, co dzieje się tu w projekcie szkolnym: Odwaga, odwaga, odwaga – nie załamywać się i mieć cel na oku, że to tu damy radę. Dawniej wszystko było prostsze i na innej bazie, co budynki i nauczanie. Dziś rozpoznajemy, że nasz system szkolny pochodzi z XIX wieku, nauczyciele z XX wieku i dzieci z XXI wieku. Wartołoby w landtagach porozmawiać, jak sensowne to wszystko jest i jak wolne i otwarte chcemy to kształtować. Gdy ludzie jak ty tak masowo angażują się za coś, nadejdzie dzień, gdy tacy jak ty muszą być zaproszeni, bo macie super pomysły. Nie będzie dobre dla wszystkich dzieci, bo każde dziecko ma inne potrzeby. Ale ważne, by takie projekty były zauważane w przestrzeni publicznej i nie widziane tylko jako szalony pomysł. Jest poważnie prowadzone i krok po kroku nad tym pracowane. Z mojej perspektywy nasiono już dawno zasiane, i w najbliższej przyszłości przyniesie owoce. Jeszcze jesteśmy bardzo ograniczeni przez ramy polityczne, ale widzimy na wszystkich rogach, że się kruszy. Wywiady jak ten czy zapraszanie więcej polityków do takich kręgów pokazuje, że są ludzie, którzy mocno za coś się angażują i nie poddają. Gdy widzimy, jak imponujące są dzieci, które wychodzą z takich projektów, rozpoznajemy, że potrzebujemy osobowości, a nie odbiorców poleceń. Stare szkolnictwo wykształciło odbiorców poleceń, ale tego dziś nie potrzebujemy już. Młodzi ludzie, którzy do nas przychodzą, są tak wolni i inni, że po prostu mogą robić, co myślą. Chodzi o wspólne słuchanie, dalszy rozwój i wyprowadzanie nowych rzeczy. Chętnie chcę być przy tym, bo to zdecydowanie będzie ekscytująca historia, jak to się dalej rozwinie. Wielu znalazło teraz swoją pasję i bierze odpowiedzialność. To wielki dźwignia, którą wielu ludzi jeszcze niedocenia. Chodzi o branie odpowiedzialności i nie oddawanie jej, stanie za rzeczami i konsekwentne ich śledzenie. Nie wolno dać się immediately przewrócić przy pierwszym przeciwnym wietrze. Chodzi o pozostanie przy swoim pomyśle, znalezienie zwolenników i pokonanie własnej granicy. Ta ekscytująca historia odbija życie, bo każdy ma swoją własną rzeczywistość. Gdy zapytasz grupę 30 ludzi, czym jest świat, dostaniesz 30 różnych odpowiedzi. To symboliczne dla różnych podejść i perspektyw, bo każdy ma swój własny model świata. Chodzi o to, jak dorośli jako wzór dla dzieci funkcjonują i pokazują, jak wspólnota w przyszłości powinna być. Musimy znów zbliżać się do siebie, bez że ego stają się zbyt potężne i przewracają wspólnotę. W ostatnich latach mieliśmy szczęście spotykać ludzi, których cztery czy pięć lat temu jeszcze nie znaliśmy. Przez wiele przeżyć i doświadczeń, które zrobiliśmy – począwszy od demo aż po polityczny wpływ i grupowania – zbudowaliśmy wspólnotę, która obrabia wiele tematów. Projekt szkolny to tylko jedna rzecz. Przekazywanie wiedzy i wiele innych projektów, które robimy, są też ekscytujące. Jestem bardzo wdzięczny za czas, który teraz spędzamy z ludźmi, którzy w zasadzie mają tę samą myśl, ale zachowują samodzielne myślenie. Wielki cel, dokąd zmierzamy, to wolny świat i wyższej jakości współistnienie. Każdy w swoim obszarze wkłada wszystko, by to zrealizować. Kompetencje każdego pojedynczego są cenione i szanowane. Czy to praca w ogrodzie, projekty budowlane czy inne akcje, każdy się włącza i pomaga. Ta wspólnota promuje i tworzy silne współistnienie, a myślenie jest coraz bardziej utrwalane. To nie tylko wspólna opinia, ale bierzemy się do roboty i pomagamy sobie nawzajem. To coś, czego nie mógłbym wyjaśnić, gdybyś była obca i pytała, jak to skopiować. Decydujące jest, że po prostu wzięliśmy się do tego i robimy. Dla wszystkich, którzy jeszcze nie mają grup lub dzielą podobne myśli i perspektywy, zawsze mówię: Pozostać aktywnym, gdzieś się włączyć i widzieć problemy jako wyzwanie. Gdy jest się samemu, ma się swój własny świat. Gdy tylko wejdzie się w relację, relację biznesową czy wspólnotę, zauważa się dopiero, gdzie są własne przeszkody. Przyjmowanie tych wyzwań i dalszy rozwój siebie jest decydujące. Nasza wspólnota nauczyła się też patrzeć na siebie z zewnątrz i nie czepiać się wielu małych rzeczy. Mamy wspaniały czas i wiele doświadczeń i przeżyć, które nas wzbogacają. Gdy za 10 czy 15 lat spojrzymy wstecz, zobaczymy, jak bogata w przeżycia była ta czas, choć wiele nie było proste. Projekt szkolny jest bardzo wymagający i zabiera dużo czasu. Ale sprawia frajdę i widzimy, że pole jest orane. Gdy pierwszy projekt stanie, zdecydowanie pójdzie drugi. To wspaniały pomysł, który potrzebuje czasu, ale będzie dobry i kopiowany. Znajdzie pozytywny oddźwięk i nie pozostanie pojedynczym projektem. Zapotrzebowanie jest i ludzie chcą móc swobodnie decydować, gdzie ich dzieci idą. Celem jest zachowanie i wspieranie zdolności dzieci. Ta myśl, że zdolności człowieka powinny stać w centrum, jest dla mnie dewizą. Wspólny cel to umożliwić dzieciom zdrowy i super start w życie, ze wszystkimi możliwymi wartościami doświadczeń, które mogą zebrać. Wyciągnąć maksimum dla dzieci jest naszym wspólnym celem. Gdy widzę, niezależnie czy w kręgach polityków czy innych spotkaniach dorosłych, jak szybko potrzeby dzieci nie grają roli, to są narzucone założenia, które się argumentuje. Szybko mówi się, że nie możemy sobie na to pozwolić finansowo, bez wcześniejszego wyobrażenia, co to naprawdę znaczy. Bo ramy finansowe często nie są tak duże, jak się zakłada. Często wszystko jest odsuwane i budowane horrory czy ogromne bańki wokół. Przy tym mówię: Wyjmijcie ciśnienie, podchodźcie smooth, wszystko jest do zrobienia. Są już setki wolnych projektów, nie trzeba robić czegoś zupełnie nowego. Każdy może to zrobić, ale ktoś musi ludziom powiedzieć, że naprawdę wolno to robić. Wielu spada z chmur, gdy słyszą, że każdy może założyć wolną szkołę – mało kto to wie. Może potrzeba więcej dialogu z ludźmi, zwłaszcza rodzicami. W różnych gremiach jak rada gminy, rada związkowa czy rada powiatu wpływ obywateli jest o wiele za mały. Ludzie często myślą, że nie ma sensu się włączać. Są obszary, które i tak nie są publiczne, i myśli się, że nie ma celu. Ale musimy występować z siłą i energią i stać za rzeczami, jak na przykład nowatorska szkoła. Gdy kilku rodziców żąda, by w ich regionie zrealizowano projekt, rada gminy musi się tym zająć. Jeśli nic nie przyjdzie z zewnątrz, nic nie ruszy od wewnątrz. Ważne, by ludzie żądali swoich spraw. Udział obywateli jest decydujący dla tego, co przyjdzie. Wiedzieć to i robić jasne oświadczenia jest ważne. Nawet jeśli to tylko 10 do 15 ludzi, którzy się spotykają, może to dużo zdziałać. Mogą przynosić argumenty, dlaczego pewna forma szkoły jest korzystna i co przyniesie dla przyszłości regionu. W gremiach trzeba jasno mówić, czego się chce. Z stałymi grupami i dobrymi argumentami można dużo osiągnąć. Potrzeba konfrontacji i konkretnych ofert. Ta jasna komunikacja jest ważna, by kierować i określać rzeczy. Mogę tylko doradzić każdemu, by włączał się z pomysłami, czy to projekt szkolny czy coś innego. Ważne jest zdobyć słuch i pozostać przy tym. Narzekanie samo nic nie przynosi; trzeba wpracować koncepcje i propozycje rozwiązań, niezależnie czy z prywatnego obszaru czy od stowarzyszeń. Ważne jest branie własnej odpowiedzialności. Wielu wie, co idzie źle, ale następny konsekwencja, mianowicie znalezienie rozwiązania, często jest zaniedbywana. Musimy myśleć kreatywnie i znajdować rozwiązania, które są zarówno dla inwestora jak i rzemieślniczo do przyjęcia. Zawsze ważne jest myśleć zorientowane na rozwiązania. Lubię poruszać się w kręgach, w których niezależnie od tematu wszyscy myślą zorientowani na rozwiązania. To będzie przyszłość. Wszystkie super pomysły się pokażą. Przedsiębiorcy rozpoznają coraz bardziej, że nie pracują tylko po to, by płacić podatki, ale że swoją siłą roboczą mogą też wspierać projekty społeczne. Dobrym przykładem jest przedszkole w Flemming, które miało być zamknięte. Wspólnota wiejska mocno się postawiła i uruchomiła projekty renowacji. Firmy, które wcześniej nic ze sobą nie miały, pracują teraz razem. Nie chodzi tylko o to, że w kraju wiele idzie źle, ale że powstają pozytywne połączenia i projekty. Odpowiedzialność przedsiębiorców za przyszłość leży dokładnie w takich punktach. Wspieranie projektów, które nowo powstają, jest ważne. Nie chodzi tylko o pieniądze, ale też o siłę roboczą i wiedzę, którą się wnosi. Projekty szkolne to dobry przykład. Ludzie powinni się włączać i brać odpowiedzialność. Jeśli codziennie tylko narzeka, nic się nie zmieni. Ale jeśli robi pozytywne rzeczy i się włącza, zauważa, że świat wcale nie jest taki zły. Wzywam wszystkich, by zajmowali się takimi projektami i wspierali. Bo gdy się włącza, zauważa, że nie wszystko jest bezsensowne. Nawet jeśli szkoła może nie jest własnym wielkim tematem, można wspierać i stwierdzić, że świat wcale nie jest taki zły. Możemy aktywnie uczestniczyć w rzeczach, które są na czasie, bo czas tego żąda. Dziękuję. Mam codziennie wiele rozmów z ludźmi, niezależnie gdzie pracują czy czy w ogóle pracują. Każdy zauważa, że tak nie może dalej iść. Zapotrzebowanie jest ogromne i każdy może pomóc, niezależnie czy ma dzieci czy nie, i niezależnie gdzie jest projekt. Jako regionalny wielki przedsiębiorca jesteś już bardzo znany i masz wielką promieniowanie, które podziwiam. Wnosisz nowe pomysły i popychasz je do przodu. To centralny klucz w spotkaniach sieciowych czy online-meetingach, niezależnie od drogi komunikacji. Chodzi o świadome skupienie na pozytywnym i patrzenie do przodu. Trzeba reflektować własne działanie i pytać siebie, jak pozytywnie ukierunkować swoją perspektywę. To pozytywne myślenie i zachowanie może zarażać innych i pobudzać do myślenia. Ja sama próbuję codziennie żyć tym zachowaniem, zarówno dla moich dzieci, które adaptują moje zachowanie, jak i dla innych dorosłych. Fascynujące jest, jak można pozytywnie wpływać na ludzi, bez narzucania im światopoglądu. Chodzi o uwrażliwienie. Czasem trwa, aż grosz spadnie, ale to piękne doświadczenie pozytywnie wpływać na ludzi. To wspaniałe, w ciągu dnia spotykać ludzi, którzy mają biznes i coś biorą na siebie. Każdy wie, w jakiej trudnej sytuacji jesteśmy, i każdy myśli, co można zrobić. Sama wiedza nie wystarczy; potrzeba działania i postawy, dlaczego coś się robi. To wyzwanie następnych tygodni. Lubię rozmawiać z ludźmi i wymieniać się, ale w pewnym momencie muszę działać. Chodzi o odkrycie, jakie jest moje zadanie i co mogę zrobić, by pomóc wspólnocie. Przyszłość nie jest już "ja", ale "my". W grupach dzieją się najlepsze rzeczy, gdy ludzie odważnie coś biorą i dostają pomoc. Przez to świat staje się prostszy, pokojowszy i przynosi nowe przeżycia. Rozpoznajemy siebie na nowo i dowiadujemy się, gdzie należymy. Zostaliśmy wciśnięci w matrycę, która czasem dobrze się czuje, jak dobra praca i dom. Ale pieniądze stają się mniej i nie starczają na wszystko. Radość wchodzi w fokus, uczucie robienia cennych doświadczeń zyskuje na znaczeniu. Pieniądze i status stają się coraz mniej ważne. Rozwój w kierunku pięknej, żywej przyszłości bez wielu ograniczeń jest ważny. Przykładem jest katastrofa powodziowa, moment anarchii, gdzie ludzie się zebrali i po prostu pomagali. Było prosto i oparte na zaufaniu. To pokazuje, że życie i koordynacja procesów mogą być proste. Pytanie, jak tam dojść. Może potrzebujemy inaczej myślących umysłów, którzy przebudują ogromny wóz pełen reguł i norm. Mam obraz przed oczami, gdzie nam się to uda, gdy uświadomimy sobie, że to możliwe. Nie chodzi o to, jak to robimy, ale że możemy sobie to wyobrazić. W moim życiu osiągnąłem rzeczy, które sobie wyobraziłem. Chodzi o wyobrażenie i uczucie, które ma się, gdy coś osiągnie. To przyciąga życie. Gdy grupy robią to wspólnie, powstaje zupełnie inna energia. Projekt szkolny jest wyzwaniem, ale energia płynie tam, gdzie uwaga. W moich innych projektach często to przeżywałem. Trzeba swoje własne doświadczenia porównać z wiedzą o manifestacji i się utrwalić. W grupach można o tym rozmawiać i wzajemnie wspierać. W waszej grupie nikt nie mówi o wątpliwościach czy co poszło źle. Uczycie się z błędów i na nowo fokusuiecie. To tylko kwestia czasu, aż to, nad czym pracujecie, stanie się rzeczywistością. Wasze regularne spotkania i wyobrażenie tego uważam za super. Ludzie mogą przychodzić, by was poznać i wspierać. Te analogowe spotkania, gdzie naprawdę spotyka się osobiście, są ważne. Tak możemy tworzyć nowe światy. Ludzie, którzy niedawno jeszcze nie wyobrażali sobie, że są wartościowi, rozpoznają swoją wartość. Dobrzy przedsiębiorcy wiedzą, że wszystko, co dają, w jakiejś formie wraca. Całe życie tak działa: Daję coś w grupie, w przyjaźni czy relacji, bez żądania czegoś za to, i wraca w jakiejś formie. W naszych kręgach każdy pomaga każdemu, bez oczekiwania, że dostanie tę samą usługę bezpośrednio z powrotem. Ten rodzaj wsparcia i współpracy działa doskonale, i jesteśmy za to wdzięczni. Gdy zaczyna się to zasadę krok po kroku żyć, zauważa się, jak wszystko coraz bardziej płynie. Pieniądze muszą płynąć i być w ruchu, byśmy wszyscy mogli z tego korzystać. Gdy zaczniemy wszystko gromadzić, rynek, który stworzyliśmy, nie działa już. Zwłaszcza na poziomie regionalnym to odczuwalne. To radosne, gdy ludzie rozpoznają, że przez swoje zaangażowanie coś dostają z powrotem. Te rozpoznania, które zdobywamy z codzienności i współpracy, możemy wnosić do projektów jak zakładanie szkół. Jest ogromne zapotrzebowanie na alternatywne koncepcje szkolne, i wielu rodziców, kierowników szkół i nauczycieli zwraca się do nas z różnymi sprawami. Ważne jest widzieć te projekty jako projekty wspólnotowe i wzajemnie się wspierać. Również współpraca z urzędami jak urzędy szkolne czy budowlane pokazuje, że ważne jest dobrze przygotowanym iść na rozmowy. Ci ludzie często są otwarci na pokojowe i dobrze argumentowane sprawy. Nie musimy się wyginać, ale powinniśmy nasze sprawy jasno i przekonująco przedstawiać. Projekty wspólnotowe korzystają z silnej i zaangażowanej grupy. Gdy kilku ludzi się zebra, którzy palą się za sprawę, powstaje zupełnie inna dynamika, niż gdy mały krąg pięciu osób warzy własne zupki. Ważne jest, byśmy się sieciowali i wspólnie stawali za zmianami. System szkolny z XIX wieku nie jest już na czasie. Nie wystarczy ciągle tylko krytykować; musimy oferować rozwiązania. W każdym zgromadzeniu powinien być ktoś, kto robi konkretne propozycje, nad którymi można pracować. Tak możemy wspólnie pracować nad lepszą przyszłością. Projekty powinny wejść w realizację, i to dzieje się teraz coraz więcej. Pięknie jest mieć wokół ludzi, którzy nie tylko marzą, ale też aktywnie biorą się do roboty. Każdy może w swoim obszarze działać i wnosić, nawet jeśli tylko małą darowizną. Dzieci są naszym największym skarbem i kształtującymi przyszłość. Możemy im pomóc, oferując możliwości praktycznej orientacji. Firmy mogą przez praktyki i miejsca nauki wnieść cenny wkład. Tak dzieci mogą odkryć, co im sprawia frajdę, a firmy mogą zyskać lojalnych pracowników. Ważne jest dać dzieciom wolność wypróbowania różnych zawodów i oferować im ekscytujący i praktyczny oriented ram. Przedsiębiorcy mogą tak nie tylko społecznie wnosić, ale też korzystać z długoterminowego połączenia z przyszłymi specjalistami. I wtedy pakuję to tak, że to tylko wtedy dojdzie do skutku, gdy naprawdę się chce. Wszystko można zorganizować i to są piękne rzeczy, które dajemy założycielom jako rodzaj skrzynki z narzędziami czy bukietu kwiatów. Ten fundusz możliwości jest ogromny i każdy założyciel ma inne wyobrażenia. Gdy rzuci się słowo w tłum, każdy rozumie pod tym coś innego. Filozoficznie zbliżać się do podstawowego pomysłu jest ekscytujące i inspirujące dla różnych inicjatyw założycielskich. Na spotkaniach tych inicjatyw powstaje ogromna moc i motywacja, i tworzą się prawdziwe latarnie morskie. To daje ludziom odwagę, zwłaszcza po ostatnich czterech ekscytujących latach. Pokazuje im, że nie tylko wspierają czy należą do wspólnoty, ale że są wartościowi i życie jest piękne. Takie doświadczenia motywują założycieli i szybko ich aktywizują. Dawniej, ponad 100 lat temu, przedsiębiorcy wiedzieli, jak ważne jest dbać o swoich pracowników. Tworzyli całe osiedla mieszkaniowe i parki, bo leżało im na sercu dobro ludzi. Dziś często się to zmieniło; pracownicy stali się wymienni i często widziani tylko jako numery. Przy tym ważne jest widzieć i cenić ludzi. Przykład z czasu mojej szkoły mistrzowskiej: Jest część nauki, która zajmuje się kształceniem czeladników. Wyjaśnia się, jak motywować czeladników. Już wtedy powiedziałem, że czeladnik, którego trzeba motywować do pracy, prawdopodobnie nie jest odpowiedni. Jeśli ktoś ciągle musi być motywowany, nie pasuje do roboty i powinien robić coś innego. U nas praktykanci często przychodzą sami, nawet przy złej pogodzie i ciężkiej pracy. Rzadko mieliśmy kogoś nieodpowiedniego, i wielu praktykantów później u nas zaczęło. Kładziemy wartość na to, by nasza praca była różnorodna, by praktykanci i czeladnicy nie musieli codziennie robić tego samego. Ta różnorodność jest wielką zaletą i czyni naszą pracę szczególnie atrakcyjną. Niektóre firmy robią ciągle to samo, ale u nas jest wiele różnych zadań, co czyni naukę ciekawszą. Widzę to pozytywnie: Nasi praktykanci przychodzą zmotywowani do pracy, i to pokazuje, że są zdecydowanie dobrzy czeladnicy. W zeszłym roku świadomie nie wzięliśmy czeladnika, ale normalnie możemy co roku jednego kształcić. To na pewno też dzięki naszemu zespołowi, który ciągle przyciąga nowych ludzi. Oferujemy praktyki, by młodzież mogła zobaczyć, czy pasuje do nas. Ważne jest, że ktoś dobrze pasuje do zespołu. Jesteśmy spokojną grupą, i musi harmonizować. Zbyt gadatliwy praktykant nie pasuje do nas. Każda firma powinna być tak ukształtowana, by dobrze działała. Zespół musi współpracować, i to możliwe tylko, gdy wszyscy pasują do siebie. W chwili obecnej przechodzimy restrukturyzację personalną i mamy trzech, czterech nowych pracowników. Ekscytujące jest widzieć, jak się włączają i zespół na nowo formuje. Ludzie z własną inicjatywą i zdolnością refleksji są ważni, by zespół stał się silny. Gdy ktoś opuszcza starą robotę i szuka czegoś nowego, to znak, że chce coś zmienić. W naszej branży, czy to budowa dachów czy sklep z lodami, pięknie jest widzieć, jak ludzie reagują na naszą pracę. Pozytywne feedbacki, jak 16-latek, który dziękuje za super przebudowę, są wspaniałe. Czas skupić fokus na tym, co dobrze działa i funkcjonuje. Restrukturyzacja w twojej firmie jest porównywalna z dużą rodziną szkolną. Ostatecznie szkoła też jest rodzajem firmy, która musi działać. Teraz najpierw stan X: Rodziny i dorośli, którzy codziennie pracują z dziećmi. Gdy pojmujesz się jako wspólnota szkolna, nie tylko jako nauczyciele i rodzice, ale jako dorośli, którzy wspólnie angażują się za dzieci, przynosi to silną dynamikę wspólnoty. Ta idea, że my jako dorośli jesteśmy dla dzieci i wspólnie tworzymy wielką wspólnotę szkolną, tworzy szczególną atmosferę. Gdy dołącza nowa rodzina, zawsze przynosi to przełom. Próbuję u założycieli szkół wnosić pomysł, że nie chodzi tylko o dzieci, ale o całą rodzinę. Gdy przyjmujemy tylko dzieci, tracimy wizję dorosłych. Ci stoją wtedy w domu i pytają o świadectwa i dyplomy i martwią się, gdy dzieci cały dzień się bawiły. Ważne jest przyjmować rodziny jako całość i uwzględniać strukturę społeczną. To ma dużo wspólnego z refleksją, gdzie dorośli są wymagani, by reflektować siebie i wspólnotę i pojmować jako żywy organizm, który rośnie i ciągle się dostosowuje. Nic gorszego niż ustalić system i ciągnąć go 30 lat bez zmian. Zamiast tego każdy dzień powinien być inny i elastycznie kształtowany, podobnie jak na naszych budowach. Ma się gruby plan, ale musi pozostać elastycznym. Przykład: W zeszłym tygodniu miałem dzień, w którym co dwie godziny musiałem robić coś innego, bo miałem wiele terminów. Zacząłem budować płot i musiałem ciągle przerywać. To był interesujący dzień, bo miałem wiele różnych przeżyć i przypomniało mi to szkołę, gdzie przez różne akcje ciągle jest się wymagany. To było spełniające i pokazało mi, że elastyczność i żywotność są ważne. Rodzice, którzy przychodzą do takiej szkoły i się włączają, przeżywają to też. Mogą wnosić własne zdolności, czy to przy gotowaniu, w ogrodzie szkolnym czy w nauczaniu. To promuje ich własną żywotność i pokazuje im, że są wartościowi. Ważne, by rodzice czuli własną żywotność i rozpoznawali, że mogą coś zmienić. Gdy rodzice i dzieci wspólnie uczą się i pracują, powstaje żywa i spełniająca atmosfera. Rodzice powinni widzieć, że mają frajdę z nauki i promować własną ciekawość. Dzieci, które to widzą, też będą motywowane i ciekawe. Ważne jest stworzyć środowisko nauki, które rozpala ten naturalny pęd do wiedzy dzieci. Inspirujący dorośli, którzy swoją pracę robią z pasją, są decydujący. Gdy dzieci widzą, że dorośli mają radość z pracy, przenosi się to na nie. Gdy dorośli jednak są niezadowoleni i odbierają pracę jako uciążliwą, jak dzieci mają być zmotywowane? Ważne jest mieć wzory, które pokazują, że nauka i praca mogą sprawiać frajdę. Gdy dzieci przeżywają, że ich rodzice i inni dorośli entuzjastycznie się uczą i rozwijają, widzą naukę w zupełnie innym świetle. Tu mogę opowiedzieć o interesującym przykładzie: W moim bliższym otoczeniu jest mały chłopiec, który został zaklasyfikowany jako hiperaktywny i regularnie dostaje leki, by stać się spokojniejszym. W szkole nie ma łatwo, i ciągle mówi się o wysłaniu go do szkoły specjalnej. To zdecydowanie mu nie pomoże dalej. Zamiast myśleć, jak go promować, tylko się go spisuje. Oczywiście podstawy jak czytanie, pisanie i liczenie muszą być opanowane, to elementarne. Ale zdolności, które ten chłopiec ma, mogłyby być promowane oddzielnie. Mimo leków ma jeszcze dużo energii i radości z pewnych aktywności. Rozmawiałem z nim i wyjaśniłem, że inni pomocnicy pomagają dla frajdy, a nie za pieniądze. W końcu pomógł, a na koniec jako nagroda była lemoniada. Nie chciał wcale odejść i następnego dnia przyszedł bezpośrednio znowu. To pokazuje, że nie chodzi o nagrodę, ale o docenienie i uczucie bycia częścią wspólnoty. Czas szkolny kiedyś minie, i ważne, by dzieci nie miały uczucia, że są mniej warte, bo w pewnych obszarach mają trudności. Każdy ma swoje mocne strony, i naszym zadaniem jest je rozpoznawać i promować. Chłopiec mógłby stać się doskonałym rolnikiem, bo w domu zbiera dużo praktycznych doświadczeń. Często nauczyciele są tak uwięzieni w swoim systemie, że nie widzą, jak bardzo mogą wpłynąć na dziecko. Chodzi o nie wciskanie dzieci w sztywne schematy, ale dawanie przestrzeni na rozwój zdolności. Osobista opieka czy inni nauczyciele mogliby zdziałać cuda. Nie każdy nauczyciel pasuje do każdego ucznia, i to normalne. Z mojego czasu szkolnego wiem, że niektórzy nauczyciele pasowali do mnie dobrze, inni nie. Bardziej elastyczny system byłby pożądany, by nauka szybciej i efektywniej przebiegała. Ważne jest dać dzieciom od początku możliwość aktywnego uczestnictwa w kształtowaniu swojej szkoły. Projekty powinny być wspólnie z dziećmi decydowane i realizowane. To promuje ich kreatywność i daje uczucie bycia wartościowym i słyszanym. Dzieci często myślą dużo swobodniej i kreatywniej niż dorośli, i możemy się od nich dużo nauczyć. Wierzę, że najlepsza droga to stworzyć coś zupełnie nowego, zamiast reformować istniejące szkoły. To często ciężkie i nie przynosi pożądanych zmian. Nowa szkoła, która od początku opiera się na innym koncepcie pedagogicznym, ma dużo więcej potencjału. Musimy uwolnić się od starych sposobów myślenia i być otwarci na nowe pomysły. Jest już wielu ludzi gotowych stanąć za takimi nowymi podejściami, i to czyni mnie optymistą. Chodzi o bycie odważnym i robienie rzeczy inaczej. Jesteśmy twórcami naszej przyszłości i mamy możliwość coś zdziałać naszymi pomysłami i zaangażowaniem. Nie powinniśmy dać się prowadzić strachom, ale wspólnie patrzeć do przodu i odważyć się na nowe. Tylko tak możemy kształtować pozytywną i udaną przyszłość. Tak, miałem sytuację, gdy byliśmy w szkole średniej, gdzie musieliśmy zapytać naszego dyrektora, co to, czego właśnie się uczymy, ma wspólnego z naszym życiem. To było tak absurdalne, co tam robiliśmy, że byłem pewien, że nigdy tego nie zrobię znowu, niezależnie co w życiu. Już wtedy miałem wątpliwości co do treści nauczania. Nie czuło się realistycznie, że piramidy zbudowano z tak wielkich kamieni. Jako ktoś, kto rusza wielkie obiekty i buduje w lesie, wiedziałem, że to nie takie proste. Gdy opuściłem szkołę, byłem krótko melancholijny, ale też ulżony, że ten czas minął. Czas po szkole porównuję z obecnym czasem, w którym jestem wolny robić, co chcę, bez obowiązków szkolnych. To uczucie wolności życzę każdemu, kto chodzi do szkoły czy pracuje. Nie powinno zawsze być to uczucie przymusu, że musi się coś robić. Ważne jest, by w szkołach panowała większa wrażliwość. Myślę, że byłoby warte wsparcia, gdybyśmy nie musieli uczyć się tylko przez cierpienie i ciężkie doświadczenia. Myślę, że możliwe byłoby skrócić niektóre rzeczy i szybciej dojść do celu. Widzę przyszłość raczej w radości, zainteresowaniu i łatwości. Rozmawiałem z przyjaciółką o tym, że powinniśmy skupić się na tym, co nam sprawia radość i co chętnie realizujemy. Ważne jest pilnować swoich myśli. To moja dewiza: Nie zawsze myśleć pozytywnie, ale świadomie reflektować. Różnorodność zadań w pracy i uczucie bycia ważnym dla innych czynią dzień spełniającym. Ważne jest trzymać w oku małe rzeczy, by pozostać na swojej drodze życiowej. Próbuję to realizować w każdej chwili. Myślę, że warto o tych rzeczach pomyśleć. Każdy ma swoją własną drogę zajmowania się tym. Są wiele inicjatyw i ruchów, które mogą coś zdziałać na świecie, też przez internet. Mogę tylko polecić, że zawsze warto otworzyć się na nowe pomysły i myśli. Ważne jest pokazywać własne postawy i czasem emocjonalnie odstąpić, by znaleźć rozwiązania. Gdy zajmuje się tymi tematami, zmienia się siebie i przyciąga ludzi, których potrzebuje. To od nas zależy zmienić świat, zaczynając od zmiany myślenia i podejmowania kroków. Ważne jest odważyć się na każdy mały krok, by zdziałać wielkie zmiany. Cieszę się na przyszłe spotkania i na to, co przyniesie przyszłość, bo widzę dużo potencjału w naszej wspólnocie. Jeśli jesteś zainspirowany i chcesz coś wnieść, podziel się chętnie swoimi pomysłami i myślami w komentarzach. Każdy może być zmianą, którą chce widzieć w świecie. Zaczyna się od każdego samego. Dziękuję bardzo za rozmowę i możliwość bycia tu. Do następnego razu! Author: AI-Translation - Christine Beutler | vor dem 01.07.2024 |
|
| Inne artykuły: |
![]() | Wreszcie arbitralne zwolnienia z pracy są ponownie możliwe!To trwało długo, ale teraz jest to potwierdzone prawnie: pracodawca może zwolnić pracownika w pełni arbitralnie. To wynik sprawy sądowej Ulrike Guérot przeciwko Uniwersyteto... Czytaj dalej |
![]() | Czy rada miejska jest tylko organem potakiwania?Wniosek o budowę dużej elektrowni słonecznej przy autostradzie A9 w Weißenfels wywołuje kontrowersje – i stawia decydujące pytanie... Czytaj dalej |
![]() | Kto siedzi w szklanym domu...Starosta Götz Ulrich wyraża obawy wobec planowanego pochodu demonstracyjnego. Jednak przypomnieć należy lata pandemii, podczas których przepisy i grzywny podważały podstawow... Czytaj dalej |
|
Wspieraj działanie tej strony dobrowolnymi wpłatami: Przez PayPal: https://www.paypal.me/evovi/12 lub przelewem bankowym IBAN : IE55SUMU99036510275719 BIC : SUMUIE22XXX Właściciel konta: Michael Thurm Shorts / Reels / Krótkie klipy Dane firmy / Zastrzeżenia prawne |